piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 4 :*

Czytasz = Komentujesz 



* Tydzień później *

Ten tydzień minął nawet spokojnie.
Rodzice mi załatwili pracę w jakimś biurze .
Dostaje niezłą sumkę pieniędzy za po prostu nic nierobienie .
Codziennie przesiaduje u nas Liam i widać , że coś iskrzy między nim a Lily.
Jeśli chodzi o kuchnie dziewczyny naprawiły ją i jest nowoczesna .
Dziś są moje 20 urodziny , ja to jestem stara . Pfff ale kto się tym przejmuje ? Bo nie ja.
Dziś w planach mam nieźle się zabawić .
Więc by świętować moje urodzinki idziemy do klubu karaoke .


Dziś wstałam późno jak dla mnie więc o 13:23 .
Mój nowy rekord w Anglii .
Wstałam z wielką nie chęcią z łóżka, i ruszyłam w stronę łazienki.
Kiedy byłam już w łazience rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic.
Po dość długim prysznicu , owinęłam się ręcznikiem , wyszłam z łazienki ruszając w stronę garderoby.
Nałożyłam bieliznę i ubrałam się w TO (kliknij na słowo TO ) , zrobiłam koka i pomalowałam się.
Zeszłam na dół gdzie siedziały dziewczyny.


-Scaaaar- rzuciła się na mnie Veronica i mocno uściskała- Wszystkiego najlepszego. Życzymy Ci wszystko co najlepsze. Żebyś chłopaka se znalazła , byś młodo wyglądała , dużo pieniędzy....
Co jeszcze ? - spojrzała na Jo i Lile .
-Ohhh Vi , omawiałyśmy już to dużo razy....
Patrzyłam na nie powstrzymując śmiech ale w końcu nie wytrzymałam.

-No poprostu pani Black wszystkiego co najlepsze .
-Dziękuję wam misiaki . 
Podeszłam do nich i się przytuliłyśmy razem.


Usiadłam na kanapie i patrzyłam  na telewizor.
Dziewczyny o czymś mówiły a ja się głęboko zamyśliłam 


*-Scarlet chowaj narkotyki , ktoś idzie .
-Gdzie Aidan ? -spytałam roztrzęsiona .
-Szybko wciągamy wszystko .
Wzięłam kartę kredytową  i zaczęłam szybko wciągać razem z moim ukochanym.
Po 5 minutach , po koksie nie było śladu .
Czułam się taka na luzie , uwielbiam tą fazę .
Ta swoboda .
-Scar masz tu gdzieś schowany alkohol ?
-Aidan mówiłeś ,że ktoś idzie.
-Na żartach się nie znasz ? - zaśmiał się a ja dołączyłam do niego.
Wstałam i ruszyłam do szafki gdzie trzymam swoją bieliznę i chowam alkohol .
Otworzyłam z niej wódkę i podeszłam do mojego kochanego chłopaka i podałam mu alkohol .
-No miśka , twoje zdrowie.-wziął łyka z gwinta a ja patrzyłam na niego.- teraz twoja kolej.
Wzięłam od niego butelkę i wzięłam łyk.
Myślałam , że na początku wypali mi gardło.
Zauważyłam że został mi jeszcze sok więc zaczęliśmy rozrabiać wódkę z sokiem ...*


I tu kończą się moje wspomnienia z tamtego dnia.
Hej Scarlet dlaczego myślisz o tym teraz ? 
Zadałam sobie pytanie ale nie umiałam sobie odpowiedzieć na te pytanie .
Zaczęło robić mi się smutno.
Scarlet idiotko przestań masz dziś urodziny więc baw się.
Uszczypnęłam się w rękę by nikt nie zobaczył .
Trochę pomogło .
Okey dziś ma być. 
-Śmiech
-Dobra zabawa
-a jutro kac.


O 20 poszłam na górę , znów wzięłam prysznic lecz krótszy .
Ubrałam się w TO i zrobiłam sobie makijaż i zeszłam na dół.
-No , no jaka laska.-Skomentowała Lila .
-Taka , że nie pogadasz co nie ? -powiedziała Jo.
-Ojj przestańcie bo się zarumienię .
Zaśmiałyśmy się .
-Gdzie Veronica ? -spytałam.
-Już idę !!! -z chodziła ze schodów ubierając swoje czerwone szpilki.


Ja i Jo zamówiłyśmy drinka o nazwie "Snow Melter ".
Lila i Veronika drinka o nazwie '' Mai Tai "
Gdy wypiłyśmy swoje drinki ruszyłyśmy by trochę pośpiewać .
Pierwsze były Lila i Veronika.
Zaczęły śpiewać '' Stupid Love-Jayson Derulo " , nieźle im szło .
-Wooooho !! -krzyczałam i zamówiłam kolejnego drinka  , kolejnego i jeszcze raz.
Po 4 drinkach wydawało mi się wszystko zabawne wiec ja i Jo ruszyłyśmy na scene.
-Co śpiewacie moje panie ?


Spojrzałam na Jo i się zamyśliłam.
-Ty wybierasz w końcu jesteś jubilatką .
-Niechhh będzie... Wiem ! Queen- I Want To Break Free.
-Scar...błagam.
-Chcę too ! Proszę puścić to co powiedziałam - Uśmiechnęłam się do starego faceta z piwnym brzuchem i wąsem jak Francuz .
-Już się robi . -włączył nam piosenkę .
Zaczęłyśmy śpiewać , przepraszam fałszować .
Zaśpiewałam połowę piosenki , drugą połowę śmiałam się non stop i nie mogłam się uspokoić.


*Oczami Liliany
Pierwszy raz od długiego czasu widzę Scarlet tak szczęśliwą .
Ahh co ten alkohol wyprawia z ludźmi .
-Scarcia który to twój drink ?
-Chuj go wie . - uśmiechnęła się pijackim uśmieszkiem .
Gdy jest pijana klnie jak szewc , co drugie prawie słowo to przekleństwo .
Popatrzyłam na Jo , później na Veronice i popatrzyłam tam gdzie powinna siedzieć Scar.
Nie ma jej tam .
-Ejjj widziałyście tą laskę na barze ?


-Co ? kogo ?-zmarszczyłam twarz i popatrzyłam na jakiegoś faceta.
-Chodźcie . 
Powiedział jakiś blondyn i zaczął iść w kierunku baru a my za nim.
Popatrzyłyśmy na bar , a nasza kochana przyjaciółka tak po prostu sobie tańczyła .
Prawie wszyscy stali i dopingowali jubilatce .
Nasza trójka nie chciała zabierać jej przyjemności więc też dopingowałyśmy jej.
Po skończeniu piosenki zeszła i chwiejnym krokiem podeszła do nas.
-Nieźle kręcisz tyłkiem Scar.-skomentowała Jo .


-Dzięki - skomentowała a po jej głosie byłam pewna , że była pijana gorzej od pijaków.
-Chodź Scarcia idziemy do domu .
-Nigdzie nie idę , zostańmy jeszcze trochę . Proszę , proszę , proszę , proszę , proszę.
-Zostańmy - powiedziała Vi.
-Dobrze .-skomentowałam krótko i wróciłam do naszego stolika .
Wzięłam swój telefon i napisałam do Liam'a.


*Oczami Scarlet*

-Rozbieranyyyyy !
Usłyszałam jak ktoś tak mówi , wchodzę w to .
Po paru rundkach byłam w samych majtkach i biustonoszu .
-Dobra chłopaki Pasuje .-powiedziałam dopijając mojego drinka.
-Nieee.-powiedzieli hurem.
-Taaaak wybaczcie papa , bawcie się dobrze . -ubrałam się i chwiejnym krokiem poszłam szukać dziewczyn.
Po kilku wywróceniach i o mało nie wybiciu zębów znalazłam je .


-Moje laseczki , możemy już wracać do domciu . -powiedziałam i zdjęłam swoje szpilki .
Wszystkie skinęły równo głowami i wstały ze swoich miejsc .
Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z lokalu .
Zły pomysł by w zimę nie brać płaszczu czy tam kurtki .
-Dziewczyny ziiiimno mi .
-Nam też-odpowiedziała - Vi .
-Już dzwonie po taxi .-Powiedziała Lila .
Stałam i trzęsłam się z zimna . Nauczka na przyszłość . "Nigdy nie idź gdzieś bez kurtki".


Po 20 minutach byliśmy w domu .
Ruszyłam do swojego pokoju .
Rozebrałam się , ze swoich ciuchów i w bieliźnie poszłam spać .



______________________________________________________________

Misiaczki mam nadzieję , że wam się spodobał
rozdział .
Dziękuję za wasze komentarze.
Tak bardzo was kocham.
I chcę podziękować najpierw
dla wspaniałej mej menadżerki 
bo bez niej nie byłoby was <3
Dziękuję Ci Gabi <3
Oraz dziękuję wam , że czytacie moje fanfiction.

I prośba do was.
Znacie może kogoś kto robi super tła ?
Piszcie w komentarzach.
Trochę  się rozpisałam xd
Dobra to do następnego <3
-Mezz Xx



















środa, 19 listopada 2014

Rozdział 3 :*

Czytasz = komnetujesz


Rano obudził mnie zapach spalenizny z dymem .
Zeszłam z łóżka i szybkim tempem ruszyłam do kuchni , od razu do moich oczu doszedł widok ognia.
-Pożar !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wrzasnęłam.
Zaczęłam szukać gaśnicy , a po 2 minutach zeszły na dół dziewczyny.
-Gdzie do cholery gaśnica ?! - wydarłam się a one stały jak kołki .-Do jasnej cholery ruszcie się i pomóżcie mi !.
Ja , Lila i Jo próbowałyśmy ugasić pożar a Veronica zadzwoniła po straż pożarną .
Po 5 minutach przyjechała straż i ugasiła pożar .
-No panienki miałyście szczęście , że zadzwoniłyście w porę bo inaczej cały dom stanął by w płomieniach.
-Tak panom dziękuję.-powiedziałam do nich , cała się trzęsąc jakby było mi bardzo zimno.
-To nasza praca mała - odezwał się jeden i mrugną do mnie oczkiem.
Czy on ze mną flirtuje ?
Najwidoczniej, ale nie mam na to teraz ochoty .
-To do widzenia moje drogie panie i proszę na następny raz uważać .
-Przepraszam , ale co spowodowało pożar ? -spytała cicho Veronica.
-Prawdopodobnie ktoś zapomniał zgasić piekarnik.
-Rozumiem - potaknęła głową.
-To do widzenia . - wyszli z naszego domu.
-Oby nie - powiedziałam do siebie.
Nadal byłam w lekkim szoku ale nie w takim jak wcześniej .
Odwróciłam się do dziewczyn a one stały w rzędzie i patrzyły na mnie i zapewnię czekały kiedy wybuchnę .
-Która zapomniała o piekarniku ? - spytałam spokojnie. - No tak głupie pytanie bo nikt się nie przyzna. -prychnęłam .
-To ja...-usłyszałam cichy głos Liliany .
-Lili co Ci ? Chciałaś nas spalić żywcem , że "zapomniałaś" zgasić ten pieprzony piekarnik !!
-Ja..przepraszam .
-Przepraszam... -znów zakpiłam- Czy ty widzisz jak wygląda kuchnia ?! Widzisz do cholery jaka jest zmasakrowana ?
-Ja to naprawię ... zapłacę za naprawę . Obiecuje .
-Możesz sobie to wszystko wsadzić dobrze wiesz gdzie !-wrzasnęłam.
Byłam wściekła jak diabli .
-Scarlet . Lila przeprosiła , ona nie chciała ...
-Jo do cholery jasnej ! Wiem , że uwielbiasz wszystkich godzić razem i jesteś jak ten pieprzony anioł ale to ma swoje granice. Moja pamiątka po dziadkach właśnie spłonęła na moich oczach !

Gdy miałam jakieś 15 lat moi dziadkowie w spadku podarowali mi połowę  tych mebli i kilka zdjęć i innych pamiątek.
To dla mnie najważniejsze rzeczy jakie miałam od razu po Marchewce.
Trzymałam te rzeczy w górnej szafce w kuchni .
A to spłonęło , po prostu sobie spłonęło .
-Scar , wyluzuj...-odezwała się blondynka , a ja już nie wytrzymałam .
Podeszłam do niej i ją uderzyłam z liścia w prawy policzek.
-Jeszcze raz powiedz bym się wyluzowała to obiecuje , że coś Ci zrobię Liliano -warknęłam
-Scarlet -podeszła do mnie Vi i złapała mnie za rękę.
-Zostawcie mnie do kurwy w spokoju . -zabrałam swoją rękę i pobiegłam na górę .
Ubrałam się w jakieś leginsy i bluzę .
Wzięłam smycz mojej suczki , zawołałam ją i zapięłam smycz.
Ubrałam byle jakie swoje buty i wyszłam z domu.
Szłam taka nabuzowana ,  myślałam że zaraz rozwalę wszystko co mam na drodze .
Ruszyłam z Marchewką do psiego parku .
Gdy wracałyśmy przechodziłyśmy obok boiska gdzie zazwyczaj mega ciacha grają w nogę.
Stanęłam i patrzyłam i w pewnym momencie zobaczyłam znajomą twarz.
Louis.


O jejku ale on przystojny.
Pomyślałam i patrzyłam jak gra.
Gdy skończyli podbiegł do mnie.
-No proszę kogo tu sprowadza .
-Ta hej...Ja przepraszam za te siniaki na twojej twarzy .
-Nie masz za co przepraszać nie ty je zrobiłaś.
-Ja nie ale moja wina.
-Ojj przestań już.
Spuściłam twarz a po chwili ją podniosłam.
-Dobrze grasz.
-Dzięki.
Uśmiechną się i pobiegł do swoich kolegów.


______________________________________________________________________________

Hej misiaczki.
Przepraszam , że taki krótki i tak długo czekaliście.
Mam do was prośbę.
Czy moglibyście napisać w komentarzach 
czego brakuje i co ulepszyć ?
Bradzo was kocham .
-Mezz





















sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 2 :*

Aidan


Czytasz=Komentujesz





Co on tu robi ? Pomyślałam i przełknęłam ślinę.
Aidan .
Mój były , moja pierwsza miłość. Co on tu robi ?
Aidan podszedł do mnie i usiadł obok mnie.
-Scarlet , ślicznotko tak tęskniłem...
Złapał mnie za rękę , ale ja zabrałam swoją drobną rękę.
-Ja za tobą nie tęskniłam .
-Ojjj , mała oboje wiemy , że tęskniłaś za mną.
-Wciągnąłeś mnie w narkotyki !
Zaczęło się we mnie gotować .
Gdy miałam jakieś 16 lat mieszkałam w Nowym Jorku , chodziłam do bardzo dobrej szkoły ,
przed egzaminami poznałam Aidan'a i się w nim zakochałam .
Popełniłam wielki błąd , że w ogóle poświęciłam mu swój czas .
Dzięki niemu wpadłam w nałóg narkotykowy i byłam dłużna kilka tysięcy za dragi.
Ale gdy poznałam Lilę i Jo one pomogły mi z tego wyjść i jakąś ułożyłam sobie życie.
-Scarcia , zmieniłem się . Na lepsze dla ciebie...
-Przestań pieprzyć , gdy byłeś ze mną miałeś romans z Bibi.
-To przeszłość , żyjmy teraźniejszością .
-Nie Aidan , zostaw mnie w spokoju .
-Ale Scarlet..
-Nie ma żadnego ale Aidan.
Przerwałam mu ,wstałam i chciałam ruszyć do przodu ale złapał mnie za nadgarstek.
-Zostaw mnie palancie -wrzasnęłam-Nie chcę mieć z tobą , żadnych kontaktów !
Blondyn ścisną mnie mocno za nadgarstek , nie ukrywam zabolało.
-Wiem gdzie mieszkasz, będę dziś po ciebie o 6 .
-Nie , nie przyjedziesz po nią.
Odwróciliśmy się jednocześnie i stał tam Louis.
Ugh...no to będzie drama.
-Ty wypierdku Świata nie będziesz mi mówił co mogę robić ze swoją dziewczyną a czego nie mogę.
-Wypierdkiem Świata to jesteś ty i tylko ty !
-Uważaj co mówisz pchlarzu .-warknął Aidan.
-Odezwał się gówniarz wszech czasów .
-Zamknijcie się oboje.-wrzasnęłam .
-Sama stul dziób rybko .
-Nie mów tak do niej smarkaczu.-warknął Tomlinson.
-Bo co mi zrobisz dziadku ?- Aidan walną bruneta z pięści .
Louis oddał mu mocnym prawym sierpowym .
-Przestańcie !-pisnęłam , wiem żałosne ale nie stać mnie było w tej chwili na coś lepszego.
Nic to nie dawało.
Z budynku wybiegł Scott i ich rozdzielił a mnie zaprosił do gabinetu.
No to super zostanę na pewno wywalona.
Weszłam do biura i tak jak myślałam tak się stało.
Wróciłam do domu cała przemoknięta.
Weszłam do salonu gdzie była Lila , jakiś chłopak i Jo.
Chwila , jakiś chłopak.
-Hejj Scar , co tak wcześnie ?
-Wywalili mnie.
-Jak ? Chwila , to Liam . Liam poznaj moją przyjaciółkę Scarlet.
-Liam-Brunet wstał i wyciągną w moją stronę rękę którą uścisnęłam delikatnie.
-Scarlet.
-Scar co jest ? O jezu cuchniesz psim szamponem i wyglądasz na przerażoną .
-1.Taki Rysiek w pchnął mnie do wanny dla psów.
-Rysiek ?
-Taki pies.
-A dwa ? -Spytała Liliana.
-Aidan wrócił .
-Że co ? -Jo wypluła swój napój- nie mów , że wybaczyłaś mu.
-Jeśli myślisz , że mu wybaczę to grubo się mylisz .
Lila potaknęła i przytuliła się do Liam'a .
-Dobra teraz moja kolej -Powiedziała Jo.-Moja siostra zamieszka z nami .
-Veronica ?
-Tak.
-O jejku , to świetnie. Uwielbiam ją.
-My wszystkie ją uwielbiają -dodała Lila.
-To super , powinna być pod wieczór. Tata ją przywiezie.
-To  świetnie , idę się przebrać .
Ruszyłam na górę a za mną szła Marchewka .
Weszłam do pokoju od razu poszłam pod prysznic , po skończeniu przebrałam się w dresy i zeszłam na dół .
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie ciepłą herbatę .
Zaczęłam myśleć o Louis'ie o Aidan'ie , o rodzicach i reszcie.
Co jeśli Aidan tu przyjedzie ?
Co będzie do cholery ? Nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Nienawidzę go za wszystko co zrobił . Po prostu mnie wykorzystał i zostawił mnie jak nic wartościowego śmiecia.
Stałam z kubkiem ciepłej herbaty i patrzyłam przed siebie.
-O czym tak myślisz ? -odwróciłam się a w drzwiach zobaczyłam Veronice.
-Vi - podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-Scarlet tak tęskniłam .
-Ja bardziej kwiatuszku.

-Jejku Scar jakaś ty mała .
Wystawiłam jej język a ona zachichotała.
-Tak dobrze Cię widzieć Vi .
-Ciebie też Scar.
Resztę wieczoru rozmawiałyśmy we czwórkę , o tym jak nam się żyje.





5 komentarzy i będzie next.

________________________________________________________________________


Mam nadzieję , że rozdział wam się podoba- Kocham was - Mezzia xX

















poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 1 :*



Czytasz=Komentujesz .

O 5:45 zadzwonił mój budzik , sięgnęłam po telefon i wyłączyłam go .
Tak bardzo nie chcę wstać , ale muszę dziś szkoła .
Zaspana odkryłam się kołdrą i wsadziłam moje stopy w kapcie , po czym poczłapałam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam do kabiny prysznicowej.
Po 15 minutach zakręciłam kurek , sięgnęłam ręką po ręcznik i owinęłam swój tułów białym miękkim ręcznikiem . 
Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy by wybrać jakieś ubrania.
Postanowiłam , że ubiorę czarne rurki , czarną bluzę z białym krzyżem oraz białą czapkę beanie. Ubrałam się i podreptałam znów do łazienki .
Podłączyłam suszarkę do kontaktu i zaczęłam suszyć moje włosy .
Kiedy były już całe suche rozczesałam je i podłączyłam do kontaktu prostownicę .
Gdy się nagrzała wyprostowałam moje brązowe długie włosy.
Prostowanie zajęło mi jakieś 15 minut.
Później zrobiłam makijaż . Z efektu byłam bardzo zadowolona .
Posprzątałam po sobie i zeszła na dół .
Nikogo nie było co mnie zdziwiło , ruszyłam do kuchni.
Nikogo w niej nie było.
Sprawdziłam łazienkę na dole , taras , jadalnie , po prostu nikogo.
Zaczęłam się zastanawiać gdzie one do cholery są .
-Lila ?! Jo ?! .
Zero odpowiedzi .
Poszłam do pokoju Jo , a ona sobie drzemała .
-Joooo ! Rusz się bo się spóźnimy do szkoły !
Moja przyjaciółka przetarła ręką oczy i je otworzyła po czym ziewnęła .
Spojrzała na mnie i się zaśmiała .
-Z czego tak się cieszysz ? Hmmm...? Nic śmiesznego wstawaj ! 
Zaczęłam powoli się denerwować .
-Mała głupia Scarlet .
-Jestem starsza od ciebie o kilka miesięcy idioto . -wystawiłam przyjaciółce język.
-Scarlet...
-Cooo ?! Wstawaj nie chcę się spóźnić .
-Scarlet mamy wolne zapomniałaś ? 
-Serio ? -wybałuszyłam oczy.
-Tak. Praktyki przez ten tydzień zapomniałaś ?
-Faktycznie. Ugh...a ja tak wcześnie wstałam .
-Masz teraz czas by wyjść z Marchewką .
-No dobrze . To śpij se nadal .-po raz drugi wystawiłam jej język.
Zeszłam na dół i wzięłam smycz mojej suczki Marchewki.
-Maaaaaarchewaaaa ! -Zawołałam psiaka .
Moje maleństwo kochane przybiegło do mnie .
Gdy zobaczyła smycz zaczęła się kręcić w okół a ja zachichotałam.
Marchewka to największa pociecha w moim życiu i kocham ją ponad życie.
Gdy ją wzięłam ze schroniska była taka biedna , cała nie czysta i miała złamaną łapkę.
Ale teraz jest zdrowa , szczęśliwa i pełna życia co jest najważniejsze .
Nałożyłam jej szelki , a na szelki zapięłam smycz.
-No co Marchewcia ?
-No już idziemy maluchu.
Pogłaskałam ją , nałożyłam kurtkę, buty poszłam szybko po moje klucze.
Wyszłyśmy z domu , zakluczyłam drzwi i ruszyłyśmy.
Poszłyśmy w stronę psiego parku.
To nasze ulubione miejsce bo ja mogę się wyciszyć a Marchewka poznaje swoich psich przyjaciół i się z nimi bawi.

*godzinę później*

Po powrocie do domu , nalałam świeżej wody dla suczki i zaczęłam gotować dla niej specjalną potrawę , Tak wiem , to trochę dziwne , że się gotuje dla psa.
Ale moja pociecha jest dla mnie całym Światem i zrobię dla niej wszystko.
Gdy skończyłam gotować odstawiłam by wystygło i poszłam do salonu , gdzie siedziała Jo.
-Lila nadal śpi ? -spytałam przyjaciółki.
-Tak , na jakie praktyki idziesz ?
-Postanowiłam , że do schroniska. 
Wzięłam Marchewkę na kolana a ona się wtuliła we mnie .
-Na którą idziesz ?
-Mam jeszcze 20 minut . A ty gdzie idziesz i na którą ?
-Myślałam , nad tym by iść do teatru może można coś pomóc czy coś...
-Na którą ?
-Na w pół  do pierwszej .
-Okey. Zajmiesz się moim skarbkiem prawda ?
-Tak..tak.
-Okey to ja się zbieram bo nie chcę się spóźnić .
-Trzymaj się paaa.
Przytuliłam przyjaciółkę i pocałowałam Marchewkę w czoło .
Ubrałam po raz kolejny buty i kurtkę.
Wzięłam torebkę a w nią spakowałam : telefon , portfel . klucze od domu , papierosy ,pomadkę i gumkę do włosów.
Wyszłam z domu i poszłam na przystanek.
Podczas czekania na autobus zaczęłam się trochę stresować .
Czy mi wyjdzie ? Czy psiaki mnie polubią ? Czy opiekunowie będą dla mnie mili.
Zaczął brzuch mnie boleć. Ughh...nie lubię się stresować .
Po 5 minutach autobus przyjechał , wsiadłam do niego i znów zaczęłam się denerwować na zapas .
10 minut później byłam na miejscu , wysiadłam z autobusu i ruszyłam do budynku.
Weszłam do środka.
-Przepraszam...
Podeszłam do sekretarki , tak myślę ,że sekretarki .
-Tak ?
-Gdzie jest biuro pana Felton'a ?
-Proszę za mną. -wstała a ja ruszyłam za nią.
Blondyna zapukała do drzwi i weszła do środka.
-Ktoś do pana.
-Dobrze niech wejdzie - usłyszałam męski głos.
Blondi wyszła , a ja weszłam do środka.
Scott Felton
Gdy zobaczyłam szefa szczena mi opadła , jest nieziemsko boski .       
-Dzień Dobry , jestem Scott Felton . Przyszła pani w sprawie....?
-Dzwoniłam do pana 2 dni temu, Scarlet Black .
-Ahh tak racja. Miło mi , pomoże pani nasz pracownik Louis.
-Oczywiście.
Scott pokazał mi plan jak mam pracować , kiedy mam wolne itp.
Po wyjściu z jego biura stał bardzo przystojny chłopak , to pewnie ten cały Louis .
-Scarlet ?
-Tak to ja .
-Chodź za mną .
Ruszyłam za nim , wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się do boksów gdzie trzymają psiaki.
-No Rysiek twoja kolej na mycie .
Popatrzyłam na chłopaka .
-Ta dziewczyna Cię umyje .
Uśmiech zszedł mi z twarzy i popatrzyłam na psa .
Gdy go zobaczyłam wybuchłam śmiechem .


-Nie śmiej się z Ryśka on tak się uśmiecha i okazuje swoje szczęście .
Próbowałam się uspokoić ale nie potrafiłam , pierwszy raz coś takiego widzę .
-A więc Black chodź zobaczymy czy się nadajesz .
Wzięłam smycz tego przeuroczo śmiesznego psiaka i ruszyłam za Louis'em .
Brunet wsadził Ryśka do specjalnej wanny dla psów.
-Powodzenia. -podał mi szampon odkręcił wodę i wyszedł .
-Ejjj , Louis ! Nie zostawiaj mnie samej ! Louis! 
Krzyczałam za nim ale na nic.
Westchnęłam i nalałam sobie trochę szamponu i chciałam umyć Ryśka.
Ale on zaczął skakać , złapałam go za obroże.
-Ejjj Rysiek uspokój się. Ale już ! Rysiek . 
On ciągle szalał .
-Proszę psiaczku daj się umyć - zaczęłam się wkurzać .
Pies pociągną mnie a ja wpadłam do wanny .
-AAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! Ty potworze !.
Byłam wściekła na maksa , chciałam wyjść ale buty mi na to nie pozwalały, ciągle się ślizgałam , moje zdenerwowanie z sekundy na sekundę rosło .
-Loooouuuuissss !!
Wydarłam się na całe gardło.
Po 5 minutach chłopak przyszedł , gdy mnie zobaczył wybuchł śmiechem.
-Jak stąd wyjdę nie będzie Ci do śmiechu .- warknęłam .
-Ojjj Rysiek dał Ci popalić widzę .
Zaśmiał się ponownie.
-Ale śmieszne boki zrywać ! Jestem cała mokra , cuchnę szamponem Ryśka i kurwa nie mogę wyjść !
-Ojj złość piękności szkodzi Black.
-Zamknij się i mi pomóż !.
-Już , już .
Pomógł mi wyjść a ja popatrzyłam wrogo na psa który znów tak samo się uśmiechną.
Wkurzona wyszłam stamtąd , nałożyłam kurtkę.
Wzięłam torebkę i wyszłam stamtąd . Wyciągnęłam papierosa i go odpaliłam.
Zaciągnęłam się a po chwili wypuściłam dym.
Tego było mi trzeba .
Po pięciu minutach usłyszałam , że ktoś do mnie idzie.
-Oj przestań to zabawne. Księżniczka sobie nie poradziła z wykąpaniem psa.
-To nie pies. To potwór !
-Nie mów tak o nim. -warkną.
-Bo co ?!
-Bo powiedziałem , że masz tak o nim nie mówić.!
-Będę mówić co mi się podoba ! Nie będziesz mi rozkazywać !
-O jej księżniczka się buntuje , o jak przykro. Jak Ci się nie podoba to spadaj tipsy malować bo tylko do tego się nadajesz. !
-Nie znasz mnie. !
-A ty nie znasz Ryśka. Przeszedł więcej niż Ci się myśli. Myślałaś , że co tu jest kurwa ?
-Przyszłam na praktyki .
-To szukaj sobie u kosmetyczki bo tu się nie nadajesz .!
Krzykną mi w twarz , a później wyszedł do środka.
Usiadłam na ławkę , przyciągnęłam kolana do mojej klatki i objęłam je rękami.
On mnie nie zna , nie wie przez co przeszłam ja. Nie zna mnie.
Po policzkach zaczęły spływać mi łzy .
Po kolejnych minutach było ich coraz więcej i więcej .
W pewnym momencie usłyszałam moje imię i się odwróciłam w te miejsce .
O boże tylko nie on...

Ciąg dalszy nastąpi....

_____________________________________________

Mam nadzieję , że rozdział wam się podoba.
Nie jest jakąś szczególnie długi ale naprawdę się 
starałam by wam się spodobał.
A więc piszcie śmiało co sądzicie o tym rozdziale
K.O.C.H.A.M. W.A.S.
-Mezzia













Obsada :*


Scarlet Black to zwykła 19-letnia uczennica .
Jest popularną dziewczyną , i wszyscy ją lubią
oraz szanują .


Louis Tomlinson to normalny 23 letni pracujący chłopak.

Jo McVay 21-letnia przyjaciółka Scarlet .


Liliana Aniołek 21-letnia przyjaciółka Scarlet.





Veronica McVay , 19 letnia siostra Jo i przyjaciółka Scarlet i 
Liliany.


Niall Horan i Harry Styles przyjaciele Louis'a.



Zayn Malik i Liam Payn .
Przyjaciele Louis'a.

Scott Felton - Szef Louisa i Scarlet



Będą tutaj dodawane nowe postacie.
Kocham was -Mezzia










niedziela, 26 października 2014

Im back :*

Hej kochani .
Postanowiłam , że zacznę od początku ten blog.
Mam nadzieję , że wam się spodoba.
Rozdziały będą dłuższe i nie będzie tych błędów które były wcześniej.

Kocham Was -Mezz